środa, 7 sierpnia 2013

Posłuchaj tej historii.


W czasach rewolucji przemysłowej, w erze wielkich wynalazków, istniała w małym miasteczku
duża fabryka. 

Pracowała w niej większość mieszkańców. Pomimo wieloletniej tradycji produkcji butów, powstawało coraz więcej konkurencyjnych fabryk, a tempo rozwoju całego sektora obuwniczego było tak duże, że stary
dyrektor fabryki nie nadążał ogarnąć wszystkich zmian.

Kiedy fabryka popadła w długi i groziło jej zamknięcie, dyrektor postanowił zatrudnić specjalistę, aby wyciągnął ją z kłopotów. Przez kilka tygodni zapoznawał się z dokumentami firmowymi oraz poznawał zwyczaje i kulturę firmy. Po tym wstępnym okresie przedstawił dyrektorowi plan, który powinien wyprowadzić firmę na prostą.

- Ma pan 300 pracowników, a fabryka produkuje 30 000 par butów miesięcznie - rzekł specjalista.
- Na jednego pracownika przypada więc 100 par butów miesięcznie, a w innych fabrykach jeden
pracownik produkuje 140 par butów. Trzeba zmniejszyć zatrudnienie i zwiększyć efektywność
pracowników, tak jak to jest w innych fabrykach. Oto lista osób, które należy zwolnić.

Dyrektor, po dłuższej chwili, pyta: - Proszę mi powiedzieć, dlaczego mam zwolnić starego strażnika Elmera? To jest jeden z najbardziej oddanych pracowników mojej fabryki.

- Co? Ten stary strażnik, który wiecznie siedzi z wyciągniętymi nogami na fotelu przed telewizorem,
jest najbardziej oddanym pracownikiem firmy? Powinien Pan szybko zmienić swoją definicję
oddanych pracowników, gdyż to właśnie on pogrąża fabrykę.

- Nie - odpowiedział dyrektor - to Pan się myli. Ten człowiek, który według Pana jest nic nie przynoszącym fabryce pracownikiem, 3 lata temu obserwując ze strażnicy pracę kolegów, wpadł na bardzo dobry pomysł. Zaproponował, abyśmy umieścili nóż w prasie do cięcia skór pod kątem, a nie prostopadle. Dzięki temu ostrza tępią się 5 razy wolniej, a pieniądze, jakie dzięki temu zaoszczędziliśmy, już dawno przekroczyły kwotę, którą ten człowiek zarobiłby u nas do końca swojego życia! A to tylko jeden z jego pomysłów.

W momencie, kiedy w jego głowie zaświtał ten pomysł, siedział na tym samym fotelu co teraz.
Zmarnował Pan kilka tygodni w naszej fabryce i nie dostarczył mi Pan żadnych informacji, o których bym nie wiedział. Nie potrafi Pan dostrzec prawdziwego kapitału fabryki. Kapitałem tym jest właśnie załoga, bez której fabryka nie istnieje. Nie zatrudniłem Pana po to, aby doradził mi Pan pozbycie się połowy kapitału, tylko aby Pan znalazł rozwiązanie, dzięki któremu będę mógł ten kapitał wykorzystać w 100% - powiedział
podniesionym tonem właściciel fabryki.

Doradca wziął do siebie słowa dyrektora i po kolejnych kilku tygodniach przedstawił plan, który polegał na poszerzeniu produkowanego asortymentu. Od teraz fabryka produkowała buty oraz skórzane kapelusze, które okazały się prawdziwym hitem.

Zadziwiające, jak życie wielu ludzi jest podobne do tej historii. Przecież wiele osób myśli podobnie jak ten specjalista na początku. Niektórym osobom wydaje się, że zmieniając np. pracę na nową (z lepszą pensją) zmieni się ich sytuacja finansowa. Jak się szybko okazuje, większe dochody wcale nie rozwiązują starego
problemu, braku pieniędzy. Teraz po prostu brakuje pieniędzy na lepsze rzeczy.

W większości przypadków "zmiana" w życiu jest tylko krótkotrwała, tak samo jak krótkotrwałym zabiegiem byłaby redukcja załogi w fabryce. Pojawiłaby się inna fabryka, która jeszcze bardziej obniżyłaby koszty produkcji i znów trzeba by było zwalniać pracowników. To nie jest rozwiązanie.

To co było potrzebne fabryce, to wykorzystanie w nowy sposób, własnego potencjału. Fabryka potrzebowała nowych możliwości, nowego celu a nie powielania starego schematu.

Żeby mieć w życiu nowe rezultaty, trzeba zacząć robić COŚ NOWEGO, innego. Tak samo jak zrobił to
ten specjalista, który wpadł na pomysł, żeby zacząć produkować kapelusze, zamiast redukować w
nieskończoność załogę. 

On wpadł na nowy pomysł, który był zupełnie inny od tego co robiła reszta fabryk i okazało się to strzałem w dziesiątkę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz