wtorek, 25 marca 2014

Męska gra


„Męska gra” to nie jest kino familijne, bo pokazuje świat profesjonalnego sportu z jego dużo mroczniejszej strony.

 Sex, narkotyki, pół-legalne procedury medyczne, polityka, chciwość. Dlaczego ten film tu się znalazł? Bo daje do myślenia. Jeden z lepszych filmów o przywódzctwie  i o tym czym co się dzieje gdy pasja staje się uzależnieniem.

Al Pacino gra trenera, który kiedyś był gwiazdą – Quaterback’iem (w uproszczeniu rozgrywającym, kapitem i mózgiem drużyny). Teraz zaczyna się zastanawiać jak kończy się jego kariera. Już nie jako bożyszcze tłumów, tylko trener, któremu sytuacja wymyka się spod kontroli, który żyje jeszcze czasami świetności drużyny i swojej. Człowiek, który uważa, że wie najlepiej i nie przyjmuje sugestii innych.Życiowo przegrany, bez rodziny, przyjaciół, staczający się. Ale przez to, że poświęcił swoje życie jednej rzeczy, wie o co w tym chodzi. Dwie najlepsze sceny z całego filmu to jego rozmowa z Jamie Foxx’em na temat tego jak być liderem, i kolejna to przemowa motywacyjna przed najważniejszym meczem .

Jamie Foxx gra wschodzącą gwiazdę. Chłopak dostaje szansę i stara się ją wykorzystać do maksimum, popełniając przy tym sporo błędów. Nie ufa nikomu, liczy tylko na siebie, musi się nauczyć prowadzenia ludzi. Brutalna lekcja. Oprócz dwóch wspomnianych jest jeszcze kilka sylwetek, które nie są jednoznaczne. Pokazują jakich wyborów, niełatwych, dokonują zawodnicy i co jest dla nich najważniejsze.

Film zdecydowanie nie jest pozycjonowany dla kobiet, ale myślę, że warto się zdecydować, choćby dlatego, żeby wyjść ze swojej strefy komfortu. 

Cameron Diaz wczuła się w rolę właściciela klubu, wyjątkowo męska rola, skoro ona może to dlaczego nie kto inny.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz