środa, 28 lipca 2010

Siła charakteru.

To kim jesteś krzyczy tak głośno, że nie słyszę co mówisz”


Nie da się ukryć swojego prawdziwego charakteru na długo. Jedyne co można robić to tak naprawdę oszukiwać. Udawać kogoś, kim tak naprawdę się nie jest. Covey opisuje dwa poziomy, na które można położyć nacisk jeżeli chodzi o kształtowanie siebie. Te dwa poziomy to charakter i osobowość. Czym to się od siebie różni? Osobowość jest widoczna na zewnątrz. To w jaki sposób się zachowujemy, jak jesteśmy postrzegani. Charakter to jest coś, czego nie widać, ale w zdrowym układzie będzie objawiał się przez osobowość.

Covey zauważył, że ostanie kilkadziesiąt lat to koncentracja naszej cywilizacji na osobowości. Na tym jak skutecznie przekonywać, panować nad językiem ciała, jak się ubierać, żeby zrobić wrażenie itd. Wszystko to po to, żeby osiągnąć sukces. Generalnie nie ma w tym nic złego, tylko, że w ekstremalnym przypadku jest to całkowicie obłudne. Porada, którą pamiętam ze szkolenia z komunikacji: “zrób przerwę po wypowiedzi partnera, aby wydawało się, że rozważasz to, co właśnie powiedział”! Rany, to jest chore! Dlaczego np. nie wysłuchać i naprawdę rozważyć, co powiedziała druga osoba. Wtedy nie tylko będzie wyglądało jakbyś nad tym myślał, ale faktycznie to zrobisz.

Generalnie jest to przykład, ale jest tego więcej. Ludzie pytający jak tam dzieci i rodzina, tylko po to, żeby Ci się wydawało, że im zależy, a tak naprawdę nic to ich nie obchodzi. Ja tak nie potrafię. Jak pytam, to naprawdę jestem zainteresowana. No i tutaj wkracza ten element charakteru, o którym mówi Covey. Jeżeli będziesz stosował jedynie techniki osobowości, bez podbudowania tego charakterem to w dłuższej perspektywie na tym stracisz. Ludzie instynktownie czują manipulację i nie da się w ten sposób budować długotrwałych relacji.

Jeżeli natomiast jako punkt wyjścia potraktuje się faktyczne zainteresowanie ludźmi, wynikające z naszej potrzeby zrozumienia, wtedy nie trzeba się martwić językiem ciała, bo on automatycznie dostosuje się do naszego wewnętrznego nastawienia. O ile jest to łatwiejsze od udawania i jednoczesnego kontrolowania co robią ręce, oczy i stopy. Wiem, czepiłam się tego języka ciała, ale to najlepszy przykład.

Inna ciekawa obserwacja to zmiany wśród stylu studiowania studentów na przestrzeni kilku lat. Mamy studenta, który jest bardzo ciekawy świata. Studiuje sobie informatykę, ale postanowił studiować też prawo. Studiuje dwa kierunki, musi godzić zajęcia na obu uczelniach, dodatkowo pracuje. Generalnie realizuje swoją pasję i dlatego godzi ze sobą tak dużo obowiązków. Wykazuje dyscyplinę, kreatywność i wytrwałość. Cechy, których szuka każdy pracodawca. Oczywiście znajduje bez problemu pracę.

To co widać dla ludzi na zewnątrz to: dwa kierunki, dlatego dostaje się łatwiej pracę. Dlatego inni zaczynają bezrefleksyjnie studiować dwa kierunki. Nieważne po co, ważne, że to jest wyznacznik sukcesu. Wielu się rozczaruje, bo to nie napisanie kilku prac magisterskich jest najważniejsze. Ważniejsze jest to, czym człowiek musi się wykazać przy takiej aktywności. Jeżeli to jest “puste” studiowanie, to na nic się nie zda, papierki nie są w ostateczności ważne, istotne jest rozwijanie charakteru, a nie jego zewnętrznych objawów.

Może należę do nielicznych, ale mi osobiście bardzo pomaga to, że nie robię rzeczy wbrew sobie. Nie potrafię się przemóc do udawania i chociaż wiele razy próbowałam za namową życzliwych mi osób, nie skusiłam się na “ściemnianie”. Cieszę się z tego bardzo, bo dużo lepiej mi się żyje, gdy moje wewnętrzne i zewnętrze ja to jedna i ta sama osoba.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz